wtorek, 10 czerwca 2014

Hotel Perła w Krakowie

Cześć,

Ileż razy tak się witałam przez te dwa dni! :) Od początku jednak.

Miałam niebywałe szczęście i przyjemność wygrać dwa noclegi w uroczym Hotelu Perła w Krakowie. Nie wierzycie? No to patrzcie!



Nigdy nie wierzyłam w te konkursy, w których można było cokolwiek wygrać tylko za udostępnienie. Nie żebym nie wierzyła w uczciwość tych konkursów. Zazwyczaj jednak chętnych jest ponad 1000, więc wygrać jest szalenie trudno. Rachunek prawdopodobieństwa jest bezlitosny:)

No ale w końcu się udało!

Kraków o każdej porze jest magiczny, ale latem szczególnie. Nie zastanawiałam się długo i ruszyliśmy z mężem ku nowej przygodzie. Trafiliśmy na największe czerwcowe upały, ale w hotelu, mimo braku klimatyzacji w pokojach, było przyjemnie chłodno.

Hotel niewielki, zaledwie 38 pokoi, ale bardzo klimatyczny. Po upalnym dniu, po atrakcjach Krakowa, schodziliśmy z mężem ze swojego pięterka i raczyliśmy się piwkiem a to w niewielkim hotelowym ogródku lub na leżaczkach, dopóki nie przegoniły nas komary.

Hotelowa, KLIMATYZOWANA restauracja była prawdziwym wybawieniem.Nie tylko dawała schronienie przed morderczymi upałami, przed krwiożerczymi komarzycami, ale była też oazą podniebiennych pieszczot. Na temat ich zup mogłabym pisać poematy!

Były jednak i wady. O ile zupełnie nie przeszkadzały mi raczej niewielkie pokoiki (nie spędzaliśmy w hotelu zbyt dużo czasu), to jednak cienkie ściany przyprawiały mnie o ból głowy.

Najpierw pobyt uprzykrzali nam raźni staruszkowie z objazdowej wycieczki z Niemiec:) Ależ ten naród nie ma kompleksów! Głośni, roszczeniowi, wszystko na sznela,sznela:) Gdzie tam naszym staruszkom do nich! Później gimbaza z jakiegoś dwujęzycznego gimnazjum ganiała się po hotelowych korytarzach. Widocznie hotelowe ceny są tak atrakcyjne, że zwabiają wycieczkowiczów różnej maści.

Nie sposób tutaj też nie powiedzieć o lokalizacji. To nie jest ścisłe centrum! Specjalnie nie braliśmy ani samochodu ani taksówki, bo chciałam zobaczyć ile czasu nam zabiera dojście do Wawelu. Przystanek autobusowy jest zaraz przy hotelu. W niedziele jednak autobusy jeździły dosyć rzadko. My nie czekaliśmy tylko przeszliśmy się pieszo. Zajęło nam to 15 minut do pętli tramwajowej! Innym podobno zabiera to 20-25 minut:) Później tramwajem numer 8 lub 10  jakieś 12 do 15 przystanków.

Taksówką kosztowałoby to nas ok 30 zł, ale nie każda chciała przyjechać:)

Więcej wad nie uświadczyliśmy:)

 Jako, że nie jestem związana z hotelem żadną umową, mogę pozwolić sobie na obiektywną ocenę. To jest naprawdę przyjemny hotelik:) Klimatyczny, przyjazny dzieciom (był nawet kącik do malowania kredkami), ale oazą spokoju to on nie jest:) Jednak na to jest rada:) Wycieczki!

Poniżej kilka zdjęć z naszej. Kraków, to wiadomo, ale skąd góry na zdjęciach???? Ano, jako że my jesteśmy beduini,wiecznie na walizkach, to wymyśliliśmy sobie Dolinę Chochołowską i rowery:) Zakopianka w poniedziałek była niemal pusta!!!! I tak 37 stopniowe upały zamieniliśmy na 27 stopniowe na wysokości 1148m n.p.m:))) Tacy z nas giganci:) Wieczorkiem tym chętniej wróciliśmy do naszego hotelu i nawet stado gimbusów nie dało nam rady wyprowadzić nas z nerw:)))














  Zdjęć hotelu nie znajdziecie na moim blogu:) Linku do jego internetowej strony czy fan page  również:) Nie jest to wpis komercyjny, więc resztę informacji musicie sobie poszukać sami:)))


W każdym razie ja osobiście go polecam:)



A i rozwiązanie zagadki:) Dlaczego przez te dwa dni tyle razy mówiłam ;cześć? Bo kochani, na szlakach górskich sie pozdrawiamy!!! Starszym mówimy dzień dobry, młodszym cześć:))) Nie zapominajcie, bo to przemiły zwyczaj:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zachowuj się! :)