wtorek, 6 października 2015

Floslek- jeszcze kosmetyk czy już lek?

Dzień dobry,

Pogoda nas rozpieszcza. Nawet mój kot nie chce na noc przychodzić do domu, bo jest jeszcze tak przyjemnie:) Jednak trzeba będzie w końcu pogodzić  się z faktem, że lato odchodzi. Czas pomyśleć o cieplejszych ubraniach i o intensywniejszej pielęgnacji skóry. Jesień to dobry czas, aby naprawić szkody jakie poczyniło intensywne słońce. Jesień to czas maseczek, peelingów, mezoterapii. Pozwolicie, że tu się wzdrygnę:) Uciekłam kiedyś z  wampirzego liftingu:) Nie dla mnie gabinety odnowy biologicznej:)

A jeśli o liftingu już mowa, to muszę Wam dzisiaj polecić coś naprawdę ekstra. Rzadko goszczą u mnie kosmetyki z niższej półki cenowej a to dlatego, że tych naprawdę dobrych jest niewiele.

Na ten kosmetyk przyszło mi dosyć długo czekać. Wygrałam go jeszcze przed wakacjami ( a jakże, nic się w tym względzie nie zmieniło. Recenzuję tylko kosmetyki, które uda mi się wygrać) i wyjechałam w nieznane:) I krążył biedaczysko po Polsce wte i wewte aż w końcu mnie złapał:) I bardzo dobrze, bo to fajny produkt, a co najważniejsze skuteczny.

Butelka przywodzi na myśl kultowe serum Estee Lauder:) Nie wiem czy to efekt zamierzony, ale jak równać to w górę:) Brązowa butelka, obła, pipetka ułatwiająca dozowanie. Można mieć namiastkę luksusu:) Przypomnę tylko, że kosmetyk Estee kosztuje bagatela ok 450 zł :) Floslek tylko 30 zł:)





Działanie jest podobne. Ma intensywnie napiąć, wygładzić, ujędrnić, nawilżyć i zregenerować. Tyle obiecuje producent. Nie jestem z tych łatwowiernych i raczej nie łykam wszystkiego jak pelikan. Do tych obiecanek też podeszłam z rezerwą.

Zapach nie zachwycił mnie, raczej pokręciłam nosem. Nie jest nieprzyjemny, ale taki trochę apteczny.  Znika natychmiast po zetknięciu się ze skórą. Konsystencja serum wodnista, co mnie zdziwiło, bo ten zapach raczej sugerował oleisty skład. Dla mnie to lepiej, bo nawet wieczorem nie lubię się błyszczeć. Wchłanianie natychmiastowe. Już po chwili nie ma śladu kosmetyku. To ważne, bo trzeba pamiętać iż kosmetyk można stosować solo, rano pod makijaż. Nie mogłabym tutaj nie wspomnieć, że świetnie łączył się z każdym podkładem. Współpracuje też z każdym kremem nawilżającym. Nic się nie ślizga, nie warzy. Pod tym względem bezproblemowy. Stosowałam go w różnych wariantach; solo, pod podkład, pod krem i pod podkład. W każdej z tych konfiguracji się sprawdzał czyli zachowywał się tak jakby go nie było. I tutaj w końcu ciśnie się pytanie: Czy działa? Tak drogie panie, działa:) Może i tego bym nie zauważyła gdyby nie to, że robię sobie kreski na powiekach eyelinerem w pisaku. W cieplejsze dni rzadziej, bo się rozmazują, ale z chwilą przyjścia niższych temperatur, to mój nieodzowny element makijażu. No i nie jest to łatwa sprawa, gdy się jest ryczącą czterdziechą ze zmarszczkami mimicznymi wokół oczu, pociągnąć kreskę tak, aby nie wpadła w którąś z nich. I złapałam się na tym, że przychodzi mi to z niebywałą łatwością ostatnio. Zmarszczki się ewidentnie spłyciły, nawet tak zwana lwia zmarszczka na czole wydaje się być znacznie płytsza. Skóra jest jędrna, wygładzona, naprawdę jest dobrze. Oczywiście nie jest to mój jedyny kosmetyk pielęgnacyjny, więc będąc uczciwą nie mogę na 100 % stwierdzić czy rzeczywiście akurat serum zrobiło tak świetną robotę.Być może serum w połączeniu z moim kremem firmy Olay zdziałał takie cuda.A może w połączeniu z mleczkiem Yoskine,  o którym ostatnio pisałam.W każdym razie sam krem ani samo mleczko nie dawało takich spektakularnych efektów. Tego jestem pewna.

Reasumując, to jest świetny produkt za rozsądną cenę. Cena ta sprawia, że możecie same sprawdzić efekty liftingującego koncentratu Floslek i bardzo bym Was na to namawiała, bowiem naprawdę rzadko się zdarza, żeby na tej półce cenowej, znaleźć taką perełkę kosmetyczną.

Nie mogę na końcu nie wspomnieć o tym, że kosmetyk się wprawdzie kończy, ale opakowanie czyli buteleczka, jest tak samo piękna jak na początku. Dla mnie to ważne, bo jestem estetką i nic bardziej mnie nie denerwuje jak świetny kosmetyk w słabym opakowaniu.

Czy zatem to kosmetyk czy lek? Mnie uleczył:) Z kompleksów:)

Polecam. To są naprawdę dobrze zainwestowane pieniądze.


Koprówka




poniedziałek, 5 października 2015

Odchudzaj się z żurawiną

Hej

Z warzywniaka zerka na nas czerwone oko żurawiny:) Łypie czy aby jesteśmy w formie:) Czy filtry dobrze działają, czy serce nie szwankuje i czy aby cholesterol w normie:) Bo żurawina jest dobra na wszystko, ale najlepiej wspomaga serce i nerki. Ponadto chroni wątrobę, obniża cukier we krwi i skuteczna jest przy wrzodach żołądka. Zmniejsza ryzyko miażdżycy, obniża ryzyko zawałów serca i ma pozytywny wpływ na poziom dobrego cholesterolu. Obok właściwości leczniczych ma właściwości odchudzające! Wspomaga przemianę materii, usuwa toksyny z organizmu i działa lekko przeczyszczająco. Pozwolicie, że w tym miejscu przestanę wyręczać doktora Google:) Zapytajcie go a sami się przekonacie, że to skarbnica cudownych właściwości.

 Ponieważ suszona żurawina to niemal sam cukier ( podobna ta słodzona sokiem z ananasa jest lepsza), to dzisiaj skupimy się na świeżych owocach żurawiny. Tym bardziej, że gotowanie nie niszczy jej przeciwbakteryjnych i przeciwgrzybicznych właściwości.

Świeżą żurawinę można zmiksować z jabłkiem i bananem, odrobiną cukru i wody i będziemy mieć świetny koktajl, ale ja dziś przychodzę z kompotem:) Z chwilą kiedy przychodzą zimniejsze dni, ja jednak wolę rozgrzewać się od środka i dlatego na moim stole królują ciepłe zupy, gorące kasze i właśnie ciepłe herbatki czy kompoty:) Zaprawdę powiadam Wam tylko pieczone jabłuszko z miodem i orzechami a do tego kompot z żurawinki, pozwala mi przetrwać półroczny  rozbrat ze słońcem:) 







Kompot z żurawiny;

- 2 litry wody
- 30 dkg świeżej żurawiny
- 5 goździków
- szczypta cynamonu
- 5 łyżek cukru( lub miodu jak przestygnie)
- sok z limonki lub cytryny

Świeżą żurawinę opłukać i zalać wodą. Gotować na małym ogniu jakieś pół godziny. Koniecznie pod przykryciem, bo pęka niczym popcorn:) Wprawdzie nie ucieka z gara jak on, ale lepiej ją mieć na baczności:) Dodać goździki i gotować jeszcze z 15 minut ale nie dłużej, bo goździki potrafią zepsuć cały kompot jak za długo się gotują (nadają zbyt perfumowy smak i goryczkę). Dodać cynamon, sok z limonki i cukier. Wymieszać. Można przelać przez sitko, ale ja tego nie robię. Można dolać wody lub dosłodzić jeśli zajdzie taka potrzeba:) Można dodać pomarańcze w plasterkach czy laskę wanilii jeśli chcemy mu nadać bardziej wigilijny smak:) Mnie wystarcza wersja podstawowa:) Smacznego i byle do lata:)

Koprówka