kino

Jeśli chodzi o kino, to swego czasu byłam bardzo płodna:) Recenzjami sypałam jak z rękawa:) Tutaj przytoczę tylko kilka. Tylko tych filmów, które naprawdę mnie poruszyły. Wtedy pisałam najlepsze moim zdaniem recenzje, bo opierały sie na mojej emocjonalności. Właściwie wszystkie moje recenzje tak naprawdę recenzjami nie są:) To jest i był spis moich emocji:) Sami zobaczcie:) Zapraszam


Wszystko co dobre


All Good Things, USA, 2010, 101 minut. Reżyseria: Andrew Jarecki. Scenariusz: Marcus Hinchey, Marc Smerling. Obsada: Ryan Gosling, Kirsten Dunst, Frank Langella, Lily Rabe, Philip Baker Hall. Zdjęcia: Michael Seresin. Muzyka: Rob Simonsen. Dystrybucja na dvd w Polsce: Monolith, 21 kwietnia 2011. 

   Film Pana Jareckiego nie pojawił sie w naszych kinach.Dlaczego? Zupełnie tego nie rozumiem, bo film jest bardzo dobry, dający do myślenia, z piękną muzyką i ze znakomitą obsadą.To film który porusza, ale tez potrafi zirytować.Oto mamy bowiem ewidentną zbrodnie, ale nie mamy kary! Główny podejrzany Robert Durst zdołał bowiem przekonać przysięgłych, ze nie ma nic wspólnego z zaginięciem żony i egzekucją przyjaciółki z dzieciństwa, a swojego sąsiada zabił i poćwiartował w...samoobronie:/Po odsiedzeniu symbolicznej kary jest wolnym człowiekiem i nawet był na planie zdjęciowy, co wszystkich napawało niepokojem:/Bowiem film jest oparty na faktach!Opowiada o najgłośniejszej, nie rozwiązanej sprawie kryminalnej Nowego Jorku.


   Duży atutem filmu jest znakomita obsada. Gosling to najlepszy aktor młodego pokolenia, znany z takich filmów jak choćby "Pamiętnik". Kirsten Dunst nawet nie trzeba reklamować, wystarczy przypomnieć tylko wspaniały , kostiumowy film z jej udziałem "Maria Antonina".Świetna muzyka Rob'a Simonsen'a dodatkowo podkręca atmosferę tajemniczości i niepokoju.


   Reżyser od początku przedstawia Durst'a jako winnego, ale próbuje go tez bronić, przywołując fakty z jego dzieciństwa, które najpewniej wpłynęły na jego postępowanie.Niebywałe jest jednak to, ze wystarczy być bogatym i wpływowym aby takie zbrodnie uchodziły na sucho.

   Reasumując bardzo gorąco polecam. Ja po obejrzeniu filmu przekopałam cały internet aby o tej historii dowiedzieć się czegoś więcej i niestety, zarówno w internecie jaki i w filmie jest więcej spekulacji niż faktów:/ Kathleen Durst do tej pory nie odnaleziono.Zrozpaczona rodzina od 20 lat wciąż ją szuka.




Dom snów





Premiera: 21 października 2011 (kino), 23 lutego 2012 (dvd)
Dystrybutor: ADD Media Entertainment
gatunek: Dramat, Thriller
Reżyseria: Jim Sheridan
Scenariusz: David Loucka
Obsada: Daniel Craig, Rachel Weisz, Naomi Watts, Mark Wilson, Claire Geare, Taylor Geare



   Film zaczyna się dosyć banalnie.Oto mamy obrazek kochającej sie rodzinki; piękna żona, piękne dzieci, zdolny pisarz jako mąż.Wszyscy w  uroczym domku, do którego właśnie się wprowadzili.A, ze każdy dom skrywa jakąś tajemnice, nie inaczej jest i  tym razem.

   Tu należałoby zdradzić cos więcej, ale nie zrobię tego i Wam nie radzę szukać czegoś więcej, bo odbierzecie sobie całą radość z oglądania. A juz na pewno nie radzę oglądać zwiastuna, bo właśnie nim, producenci strzelili sobie samobója.
Głównym atutem filmu jest właśnie jego tajemniczość i zaskakujący zwrot akcji.Sama fabuła, zwłaszcza na początku, nie grzeszy oryginalnością. Było juz kilka filmów w historii kina, które opierały sie na takim schemacie.


   Rozwleczona i nawet z leksza nudnawa akcja na początku, usypia czujność widza, żeby później, z siłą rażenia pioruna, wbić go w fotel! Ten element zaskoczenia w połowie filmu, jest tak wielki, ze później film oglądamy juz tylko z zapartym tchem.

   Gwiazdorska obsada, fenomenalny Craig,a mimo to wylano na film wiadro pomyj.Dlaczego? Bo nie udźwignął porównań do kultowych filmów jakim go chciano rozreklamować.To nie jest typowy film grozy.Tu nie będziecie oglądać filmu za fotela.Nie będziecie potrzebować faceta do wbijania pazurów.Tu natomiast po filmie zadacie sobie szereg pytań. Zaczniecie szukać domów w swojej okolicy z mroczną historią w tle. Może otrzecie się o zjawiska paranormalne?A może wyleczycie sie z miłości tak głębokiej, która prowadzi do szaleństwa i rozdwojenia jaźni? A może wręcz przeciwnie, zaczniecie takiej szukać? Jakkolwiek go nie odbierzecie, wzbudzi Wasze emocje.Nie pozostawi obojętnym.Możecie byc rozczarowani grą aktorską Rachel Weisz czy Naomi Watts, ale fenomenalny Daniel Craig, jako nie-Bond, zachwyci i zaskoczy Was totalnie.I choćby dla niego, warto ten film zobaczyćchociaż jestem prawie pewna, że to nie będzie największą zaletą tego filmu.



Zaginiona






czas trwania: 1 godz. 34 min.
gatunek: Dramat, Thriller
produkcja: USA
reżyseria: Heitor Dhalia
scenariusz: Allison Burnett
Dystrybucja;Kino świat



   Lubię Amanda Seyfried .Naprawdę lubię.Pierwszy raz zobaczyłam ją w filmie "I wciąż ją kocham".Później z przyjemnością oglądałam ją  w "Listach do Julii" i obok Meryl Streep w musicalu "Mamma Mia!”.Wybaczyłam jej nawet udział w fantasy"Dziewczyna w czerwonej pelerynie".Wiem, że ta dziewczyna ma talent i tylko czeka na szanse.A, ponieważ ma twarz dziecka, wiem też, że to nie nastąpi szybko.W "Zaginionej" jeszcze tego nie udowodniła.

   "Zaginiona", to film, który w kinie może rozczarować, ale oglądając go w domowym zaciszu podwójnie zyskuje.Po pierwsze, nie płacimy za bilet, wiec mniejsze mamy oczekiwania.Po drugie możemy przeżywać do woli, nie narażając się na śmieszność.To nie jest bowiem film genialny.Arcydzieło, za które dostaje się Oscara.Nie zmusza do refleksji, nie ociepla duszy,nie bawi, nie smuci, nie przestrasza(no, może troszkę).To jest jednak kino, które ogląda się z zapartym tchem.Przyjemny umilacz czasu, który nie pozostawia zgagi i tego uczucia, że właśnie zmarnowało się 1,5 godziny. To ten rodzaj filmu, na którym boimy się pójść do kuchni,z obawy , że coś nam umknie i stracimy wątek.Zgadywanka, w którą zostajemy wciągnięci od samego początku i do samego końca nie jesteśmy pewni niczego.Myślę, że gdy obniżymy poprzeczkę i nie zaczniemy rozdrabniać tego filmu na części, poddawać pod wątpliwość wszystkich niuansów, to film ten dostarczy nam świetnej rozrywki w jakieś szare, pochmurne, sobotnie popołudnie.Koniecznie tylko w takie!






Rzecz o mych smutnych dziwkach


gatunek:Melodramat
reżyseria: Henning Carlsen
Dystrybucja;Best film

   Gabriel Garcia Marquez jest jednym z najlepszych współczesnych pisarzy. Prawdziwy gigant literatury. Najwybitniejszy przedstawiciel tzw. realizmu magicznego.„Rzecz o mych smutnych dziwkach” jest siedemnastą i póki co ostatnią książką kolumbijskiego pisarza.To właśnie na podstawie tej książki, dwóch równie jak Maguez starszych panów(Jean-Claude’em Carrière  rocznik1931 i Henning Carslen rocznik1927), zrobiło film., który właśnie trafia do sklepów na dvd.



     "Oto,dziewięćdziesięcioletni dziennikarz, pragnie spędzić noc z nastoletnią dziewicą".Te zdanie widnieje niemal przy każdym opisie filmu na który natrafiłam.Brzmi obrzydliwie i odrażająco a jest tylko półprawdą, która moim zdaniem, zrobiła filmowi straszną krzywdę.
Nastawienie do głównego bohatera, po takim opisie jest jednoznaczne;zboczony staruch.Trudno po czymś takim spojrzeć na niego inaczej, szczególnie, że retrospekcje jego młodego życia, mogą wskazywać, że jedyną ważną sprawą w jego życiu był... seks.Płatny seks dodajmy, bo tylko taki dawał mu poczucie wolności i... uczciwości.Nic nie obiecywał, nie mamił czułymi słówkami.Płacił i wymagał.Obie strony wiedziały na co się decydują.Jasne reguły-transakcja idealna.
Myli się jednak ten, kto myśli, że film jest wulgarny.Wszystko jest zekranizowane niespiesznie i delikatnie.Niezwykle piękna muzyka i  zdjęcia, czynią ten film przyjemnym dla oka i ucha.Szarmancki i szlachetny pan, wzbudza w nas zrozumienie.Do czego? Do starości z wszystkimi jej dziwactwami, która dopadnie nas jak...miłość.Film nam  uzmysławia, że starzy ludzie, mogą mieć takie same pragnienia jak młodzi! Odmawiamy im tego prawa, bo to nas oburza.Starość musi być stateczna!

 W filmie jest znamienne zdanie;"Jesteśmy starzy...Rzecz w tym, że człowiek nie czuje tego w środku, za to po człowieku wszyscy to widzą." Noc z dziewicą nie ma służyć zaspokojeniu chuci staruszka.Ma odpędzić samotność,która prawie zawsze idzie w parze ze starością a nie ma nic gorszego niż umierać w samotności.


    To nie jest film dla ludzi, którzy się spieszą.To film wyzwanie.Zobacz i sprawdź czy potrafisz wyjść poza schemat.Nie bój się.W czasach, kiedy rządzi kult młodości i piękna, oddalamy myśli o starości, śmierci, przemijaniu.Zupełnie niepotrzebnie.Powinniśmy o tym myśleć. Nie żeby się straszyć, tylko żeby żyć bardziej świadomie.Listopad, jak żaden inny miesiąc, sprzyja takim rozważaniom.


   Film kończy się zdaniem; "Oszalałem z miłości i świat jest o wiele lepszy". Usiądź wygodnie, otwórz umysł, a po wszystkim zapytaj siebie czy ten film jest naprawdę o starości czy może o... No właśnie:) O czym jest ten film według Ciebie? Ja byłam zaskoczona tym odkryciem. Polecam.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zachowuj się! :)