Wiecie, że zakony pękają w szwach? Nie od zakonników, którzy
masowo poczuli powołanie i pchają się do zakonnych cel. Od postników! Wszyscy
poczuli potrzebę oczyszczenia. Bynajmniej nie duszy. Raczej ciała a duszy to
tak przy okazji. Nie ma bowiem wymogu bycia wierzącym J Ateista też może skorzystać z
błogosławionego dachu zakonu.
Kilka dni temu przeczytałam na jednym z portali
internetowych, że post to doskonała okazja do …zrzucenia parę kilo i to w
murach zakonnych. Początkowo trochę się obruszyłam, no bo jak to? Zakon
wykorzystuje koniunkturę na pęd do boskiego ciała? Czyż nie powinien raczej
przekonywać do pięknej duszy? Z drugiej jednak strony może to takie salomonowe
wyjście? Ściągnąć choćby ateistę i wymodlić dla niego łaskę wiary? Kto chociaż
raz jeden był w zakonie wie, że to miejsce niezwykłe. Miałam kiedyś okazje,
wślizgnąć się do zakonu męskiego, gdzieś blisko Starego lub Nowego Sącza.
Myślałam, że można sobie tak po prostu wejść, bo był otwarty. Weszłam z mężem,
pooglądałam sobie w spokoju wszystko, posłuchałam śpiewów, które na serio biorą
za serce i już miałam wychodzić, kiedy złapał mnie jakiś opat i krzyknął; ”- Niewiasta
chodzi po moim zakonie?!” Długo się
musiałam kajać, że nie wiedziałam, że niechcący. Na szczęście zakonnik miał
poczucie humoru. Na odchodnym tylko powiedział, że to pierwszy przypadek od
istnienia tego zakonu, że kobieta przekroczyła jego próg:) A zakon miał chyba z 500 lat J Tak, więc może być
tak, że przyjeżdżamy tylko na dietę oczyszczającą jako ateista a wyjeżdżamy jako
rozmodlony i oczyszczony bez grzesznik J
Jakie diety stosują w zakonach? Trudne. Można oczyszczać się
z Św. Hildegardą albo z Danielem. Ta pierwsza w głównej mierze opiera się na
orkiszu, ta druga na warzywach i owocach.
Powiem szczerze, żadna z tych diet osobiście mi nie pasuję. Hildegarda
jest dla mnie dosyć dyskusyjna. Miałam okazje czytać jej książkę i pewne rzeczy
nie mają dziś racji bytu. Przykładowo mleko. Nie uważam, żeby było zdrowe i
coraz więcej autorytetów medycznych to potwierdza. Natomiast Św. Hildegard
uważała, że mleko, zwłaszcza w zimie, posiada właściwości lecznicze.Hm. No i te
trucizny spożywcze do których zaliczyła…truskawkę, borówki, śliwki, brzoskwinie
a nawet węgorza! Nie wyobrażam sobie abym mogła z tych rzeczy zrezygnować.
Zwłaszcza z truskawki J
Nie, nie dla mnie św. Hildegarda z Bingen.
Co oferuje Daniel? No tu już lepiej. Sok z marchwi, buraków,
surówki, sałatki różnej maści, a nawet bigos tylko z samej kapusty J Wszystko fajnie, ale
tak przez 10 dni! O jednym jabłku, połówce grejpfruta, soku z marchwi i
gotowanej cebuli na kolacje. Nie wiem jak Ty, ale ja nie dałaby rady. Zmarłoby
mi się tam po tygodniu.
żegnaj lazanio!
Co nie znaczy, że nie można spróbować przez te 40 dni, w
domowym zaciszu, trochę się ograniczyć. Trzy dni na sokach wytrzyma każdy.
Myślę sobie, że nastała właśnie okazja do zadbania o siebie. Czy jesteś ateistą
czy wierzącym, czy kierują Tobą względy estetyczne, zdrowotne czy duchowe, taki
kilkudniowy post, jednym i drugim wyjdzie na zdrowie. Ja podejmuję wyzwanie.
Biorę rozbrat na te 40 dni ze;
- słodyczami i cukrem
- ograniczam spożycie mięsa, którego właściwie już nie jem, na rzecz ryb
- zwiększam porcje warzyw i owoców.
- przynajmniej jedną kawę zamienię na kawę zbożową a jedną herbatę na jakieś ziółko; pokrzywę, czystka, cytryńca
- na czas postu przerzucam się na zupy. Przynajmniej 3 razy w tygodniu.
- ograniczam jedzenie czyli zmniejszam ilość kalorii, ale tylko do takiego minimum, żeby mieć siłę pracować:)))
Dodatkowo zamierzam pić wino pietruszkowe wg przepisu św. Hildegardy.
- słodyczami i cukrem
- ograniczam spożycie mięsa, którego właściwie już nie jem, na rzecz ryb
- zwiększam porcje warzyw i owoców.
- przynajmniej jedną kawę zamienię na kawę zbożową a jedną herbatę na jakieś ziółko; pokrzywę, czystka, cytryńca
- na czas postu przerzucam się na zupy. Przynajmniej 3 razy w tygodniu.
- ograniczam jedzenie czyli zmniejszam ilość kalorii, ale tylko do takiego minimum, żeby mieć siłę pracować:)))
Dodatkowo zamierzam pić wino pietruszkowe wg przepisu św. Hildegardy.
Oto przepis;
Wino pietruszkowe
I sposób;
Pęczek pietruszki (8-10 gałązek) gotować przez 5-8 minut w litrze dobrego białego wina. Ziele odcedzić, a następnie dodać 1-2 łyżki octu winnego i 250 g miodu. Całość raz jeszcze szybko zagrzać i gotować przez 3-4 min., po czym na gorąco rozlać do sterylnych butelek. Pić 2-3 razy dziennie po kieliszku.
II sposób:
Ponieważ są tacy co uważają, że miód i wino nie powinny się gotować (należę do tych osób) podaję drugi sposób.
-wycisnąć w sokowirówce sok z 10 pietruszek wraz z nacią
-zalać litrem czerwonego, wytrawnego wina (czerwone jest lepsze na krew)
-dodać dwie łyżeczki octu winnego i bardzo delikatnie podgrzać, nie przekraczając 40 stopni
-dodać miód ok 300 gram i przelać do ciemnych butelek
-pić dwa razy dziennie po kieliszku
Doskonałe na obrzęki, na słabe nerki, na popuchnięte ręce i nogi czyli oczyszczanie i detoksykacja.
I sposób;
Pęczek pietruszki (8-10 gałązek) gotować przez 5-8 minut w litrze dobrego białego wina. Ziele odcedzić, a następnie dodać 1-2 łyżki octu winnego i 250 g miodu. Całość raz jeszcze szybko zagrzać i gotować przez 3-4 min., po czym na gorąco rozlać do sterylnych butelek. Pić 2-3 razy dziennie po kieliszku.
II sposób:
Ponieważ są tacy co uważają, że miód i wino nie powinny się gotować (należę do tych osób) podaję drugi sposób.
-wycisnąć w sokowirówce sok z 10 pietruszek wraz z nacią
-zalać litrem czerwonego, wytrawnego wina (czerwone jest lepsze na krew)
-dodać dwie łyżeczki octu winnego i bardzo delikatnie podgrzać, nie przekraczając 40 stopni
-dodać miód ok 300 gram i przelać do ciemnych butelek
-pić dwa razy dziennie po kieliszku
Doskonałe na obrzęki, na słabe nerki, na popuchnięte ręce i nogi czyli oczyszczanie i detoksykacja.
Aaaa, za chwilę będzie można dołożyć sok z brzozy i to
samodzielnie zbierany J
Niech tylko przyjdą dodatnie temperatury.
Powodzenia i piszcie o efektach J
Koprówka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zachowuj się! :)