Kolejna #GównoBurza w internetach rozpętała się na dobre i zbiera już swoje
żniwa. Podzielił się światek modowy. Jedni zdecydowanie się od Michaśki
odwracają, inni, rzucają się na stos, żeby ratować to co z niej zostało.
A fakt jest taki, że o ile o faszyzm trudno Michaśke
podejrzewać, to nie zmienia to faktu, że użyła symboli nazistowskich a za to
jest kara. Dlaczego zatem miałaby jej uniknąć?. Czyżby bloger był wyżej niż
zwykły Kowalski? A może artyście wolno więcej? Wszystko przykryć wizją
artystyczną i jest git.
Michaśka doskonale wiedziała, że wywoła kontrowersje.
Wcześnie na swoim profilu zapowiadała wielkie boom! Osiągnęła to co chciała.
Zyskała fejm. Czy przewidziała taki ostracyzm? Wydaje się, że nie. Myślała, że
uderzy się w pierś i wszystko przycichnie. Zamiast artystycznego performingu powstały jednak zgliszcza; zerwana współpraca z wydawnictwem Znak, brak
zaproszenie od Doroty Wróblewskiej na Warsaw Fashion Street. Osobiście mam
nadzieję, że to dopiero początek. Nie żebym podniecała się internetowym
linczem. Po prostu dorosły człowiek ponosi konsekwencje swoich działań. I tyle.
Aż tyle.
W całym zamieszaniu jednak wyszła na jaw ciekawa rzecz. Kim jest
Witkowski? Pisarze się od niego odcinają
(brawo dla Żulczyka), blogerem modowym
chyba też nie jest skoro musi go stylizować stylista (Tobiasz, czyżby
Ty???),więc kim on jest? Skandalistą, któremu światła jupiterów prześwietliły mózg? A jeśli tylko tym, to czy
chcemy go oglądać? Może powinniśmy go
strącić w społeczny niebyt? Wreszcie. Dla jego dobra i dla swojego. Może
odezwie się w nim literat, którego po drodze zgubił.
Koprówka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zachowuj się! :)