czwartek, 22 stycznia 2015

Kolejny challenge- lans czy fajna inicjatywa?

„Lubię na stolę, w przedpokoju, na kanapie i na ławie w kuchni a najlepiej lubię na poddaszu”.

Czy coś Wam, to przypomina? Tak, to jedna z internetowych akcji mająca na celu przypomnienie kobietom o badaniach w kierunku raka piersi. Wcześniej było o butach. Pisało się długość stopy w centymetrach. Zanim ktoś zajarzył, o co w tym wszystkim chodzi, trzeba było odwiedzić takie przybytki jak kafeteria, gdzie nastoletnie panny, niemal szeptem i z wyższością, odkrywały mniej kumatym, o co kamanJ



Takich inicjatyw na Facebooku jest mnóstwo. Pozwólcie, że przytoczę kilka;

- Ice Bucket Challenge- akcja mająca na celu wypromowanie celebrytów:/ W ostatecznym rozrachunku okazało się bowiem, że miliony trafiły do szefostwa fundacji a z zeznań podatkowych wynika, że tylko 28 % przeznaczono na pomoc potrzebującym. W tym wypadku na chorych cierpiących na ALS

- „Od dzisiaj nie kupuje u oszustów podatkowych”.  Protestowano przeciwko firmie LPP. Szybko ją facebook ukrócił, co nie było potrzebne, bo któż by się oparł zakupom w takich sklepach jak Reserved czy Mohito

- Akcje typu klikaj i pomagaj. Pusta miska, Wyklikaj żywność czy najstarsza polska inicjatywa Pajacyk. Sama w ten sposób karmie kilka kotów a pusty brzuszek Pajacyka śni mi się po nocach 

- inicjatywy książkowe. W tamtym roku akcja; „10 książek, które miały wpływ na Twoje życie” chyba nie przyjęła się zbyt dobrze. Z moich znajomych tylko dwie udało się namówić na wynaturzenia osobiste. Powiedzmy sobie szczerze, jeśli to miało mieć sens, nie wystarczyło tylko wymienić tytułów. Trzeba było dorobić do tego jakąś ideologie. Gdy chciało się być szczerym, trzeba było się trochę odkryć. Nie każdemu to się podobało.

W tym roku nawet Mark Zuckerberg wkręcił się w czytanie książek i ogłosił rok 2015 Rokiem książek na Facebooku . On zadeklarował dwie na miesiąc . Autorzy inicjatywy 52 Book Challenge PL poszli jeszcze dalej. Jedna książka na tydzień czyli podwoili tą ilość! Dla prawdziwego mola książkowego, to naprawdę żadne wyzwanie.

I dziś chciałabym zachęcić Was to stawienia temu czoła. Nie ważne co czytacie. Lubicie romanse? Czytajcie romanse. Przejdzie Wam. Lubicie poradniki? Czytajcie poradniki. Jeśli tylko mają twardą okładkę, najpewniej są książkami (prztyczek) Ja oczywiście namawiam do sięgnięcia po literaturę przez duże L. Skoro jednak „Ziarno prawdy” widziałam dziś w dyskoncie spożywczym, leżącą w jakimś smętnym koszu, a nie widziałam tam ani jednej książki żadnego blogera, to znaczy że nie ma już literatury przez duże L i tak naprawdę każda książka jest lepsza od czytanie statusów na fejsie.

Na styczeń zatem polecam Wam cztery książki, które czyta się jednym tchem.

„Ziarno prawdy” Zygmunta Miłoszewskiego- muszę zacząć od tej książki. Po pierwsze akcja dzieję się w moim ukochanym Sandomierzu. Po drugie już 30-stego stycznia wchodzi na ekrany film o tym samym tytule z plejadą wspaniałych aktorów. Zawsze warto najpierw przeczytać książkę a potem obejrzeć film. I po trzecie akurat w Biedronce można zakupić książkę za 25 zł, co akurat mnie smuci L. To świetny kryminał! Trzyma w napięciu do ostatniej kartki i naprawdę, naprawdę nie wypada nie znać prokuratora Szackiego J. Ręczę, że przeczytacie w dwa dni J

„ Gniew” Zygmunta Miłoszewskiego- jeszcze lepszy kryminał! I pożegnanie z prokuratorem. Najnowsza książka Miłoszewskiego niedawno zyskała tytuł książki roku! Czytałam wszystkie książki tego autora i z czystym sumieniem mogę tylko przyklasnąć tej nagrodzie. To jest wspaniała lektura!

„Na granicy zmysłów” Przemka Kossakowskiego. Najpierw był program, który można było śledzić na kanale TTV. Teraz jest książka. Podróżujemy w niej przez Polskę, Ukrainę, Rosję i natrafiamy na uzdrowicieli, szamanów, szeptuchy i wróżów, których dziwne czary –mary, zawalają z nóg Przemka. Czy da się to wytłumaczyć? Czy są proste odpowiedzi? Śmiać się czy płakać? Świetna książka, która zostawia cię z mnóstwem pytańJ


„Marina” Carlos’a Ruiz Zafon’a .Jedyna pozycja z tych polecanych , którą raczej nie można określić mianem nowości J Wracam do niej dość często. Nie ma chyba nic przyjemniejszego niż w styczniowe, mroźne popołudnie, przemykać się ulicami Barcelony J. Wiem, że „Cień wiatru” ma lepsze rekomendacje, ale mnie właśnie zauroczyła „Marina” i to jej śladami radzę Wam podążyć J




Gdybyście chcieli dołączyć do wydarzenia to wystarczy kliknąć tutaj

To co? Gdzie lubicie czytać? Na kanapie? Na ławce w parku a może jak ja, na strychu?:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zachowuj się! :)